Czyż
nie jest tak, że nie potrafię sam sobie pomóc i że odpędzono ode mnie skuteczne
działanie?
Hi
6:13, 14
Dobro
i zło. Jasność i ciemność. Bóg i Szatan. Niebo i piekło. Woda i ląd. Życie i śmierć. Natura i łaska. Czerń i biel. Dłoń prawa i dłoń lewa. Drzewo
życia i drzewo poznania dobra i zła. Którą drogę wybierzesz?
Terrence Mallick
dokonał filmu niełatwego. Skompilował obrazy znane i obce, wzruszające tłumy, odrobinę wyeksploatowane, z dodatkiem efektów
specjalnych. W dużej mierze Drzewo
trąci rozwiązaniami tandetnymi. Produkcja przynosi wiele niedomówień, lecz jest
mocno alegoryczna. Definiuje na nowo
sens wiary, sens czczenia rozsądku. Czas jest nielinearny, bieg wydarzeń
przypomina drogę eliptyczną, fabuła jest permanentnie urywana.
Tematy metafizyczne podejmowane przez reżysera z jednej strony rozbudzają ciekawość
widza, jednak zawodzą człowieka, który w oczekiwaniu na fenomenalne rozwikłanie perypetii, otrzymuje obraz
prześmiewczy, zbyt prosty. Na przykład uczuciowe i biegające po kadrze
dinozaury, u których kiełkuje świadomość i współczucie. Emocje zostają
wyeksponowane w dość tradycyjny sposób. Motywy biblijne z wolna wchłaniają odbiorcę
w gęstwinę patosu, który niespodziewanie kruszy się na kawałki, zupełnie jak
wybijane przez Jacka szyby w opuszczonej altanie. Czy ten niewielki domek,
będący dla kogoś schronieniem, potrafi osłonić przed ciosami niewdzięcznego
losu? Czy potrafi to którykolwiek z ludzi? Czy naszym ocaleniem jest Bóg?
Pytania na pozór retoryczne odżywają, lecz nie przynoszą odpowiedzi celniejszych niż zwykło się słyszeć. Za dużo obietnic,
za mało ich realizacji. Za dużo przypowieści, zbyt mało treści.
Estetyka kadrów i chóralna muzyka wzmaga przyjemność patrzenia. Przeszywający do szpiku kości
dźwięk podkreśla majestat świata, na którym przyszło nam żyć. Nieuchronnie
cykliczna natura niemal domaga się wielbienia, niemal wymaga akceptacji, że
toczymy walkę nazwaną życiem w jej pełnych udziwnień realiach. Dynamika procesów natury idzie w parze z sekwencjami procesów życiowych. Jednostka ludzka nie może być jednak
naturalna. Musi zostać nakarmiona łaską, by w pokorze jestestwa udźwignąć
cierpienie i powstać na nowo, z podniesioną głową.
„Jak daleko sięga
nasz umysł…” Początek historii Malicka mógłby wskazywać na podążanie szlakiem
tego motta. Ale podróż w głąb siebie nie pozwala zapomnieć o bólu, nie pozwala
pogodzić się z nieszczęściem, nie pozwala ukoić żalu po stracie. Sięganie do
źródeł (stworzenia świata) czy do wątków grzechów głównych nie pozwala
zamilknąć niezgodzie na stan rozpaczy, nie pozwala tolerować brutalności. Nie wiesz jak masz żyć? Nie troszcz się o to, nikt tego nie wie. Po prostu żyj, najlepiej jak umiesz. Żyj. Póki możesz.
Dopóki emocje wypełniają Twoje rozmiłowane serce. Nie oczekuj odpowiedzi. Ona
nigdy nie zostanie wygłoszona.
2 komentarze:
Czysty bełkot uzasadniający najbardziej miałki film uhonorowny kiedykolwiek w Cannes
Dzięki za naświetlenie problemu dobrych i złych elementów tego filmu.
Prześlij komentarz